Piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki ...

piątek, 23 lipca 2010

Art Naif Festiwal

18.07.2010.  - jeden idealny dzień w roku, kiedy można całkowicie poświęcić się sztuce, spotkać się z fajnymi ludźmi i przebywać w miłym towarzystwie śmiejąc się i angażując we wspólną pracę:

Jest do dzień oczekiwany przez wielu artystów. Polskich jak i zagranicznych. A przede wszystkim przeze mnie ;) Uwielbiam ten dzień.
Razem z resztą Grupy Artystów Nieprofesjonalnych bierzemy udzial w Festiwalu Sztuki Naiwnej już 3 rok z rzędu, czyli od samego początku. Każdego roku podany jest inny temat przewodni wystawy, dzięki czemu można się wykazać i troche pofantazjować.  W tym roku tematem była Mongolia. Podczas wystawy wraz z innymi z GAN-GROTY malowaliśmy 3,5 metrowego Mongoła (zwanego inaczej "MADZIONG")  rzeźbę, stworzoną przez  Pana Piotrka. Pomysł był bardzo udany i oryginalny ;) Ludzie byli pod wrażeniem.
Bawiliśmy się świetnie! Początkowo umilał nam czas Paweł grając na gitarze, jednak później niestety został zagłuszony przez inną orkiestrę. (Paweł - i tak byłeś lepszy :P) Niedługo po tym z braku innych pomysłów Paweł rozpoczął próby chodzenia na szczudłach, co początkowo niezbyt mu wychodziło ale później szło mu całkiem całkiem, choć męczył się chyba przez 2 godziny (wybacz Paweł za tą informację - mały rewanżyk za "marną eskortę":P ) Tak więc mijał nam czas. Śmialiśmy się, malowaliśmy i jedliśmy wszystko co tylko się dało (np. ciasteczka korzenne z kauflandu za 1,29 zł :P) Mimo chwilowego deszczu wszystko szło pomyślnie. Nawet nie przejmowaliśmy się tym deszczem, w sumie to lepsze to niż siedzenie pół dnia na 35 stopniowym upale.
Podczas transportowania Madzionga do Szybu Willsona było dość ... ekstremalnie ;) Szliśmy jakiś czas przez główną ulicę robiąc różnego rodzaju uniki np. omijając dziury oraz drzewa. Trudno przepchać przez nie 3,5 metrową rzeźbę, wychodząc z tego bez szfanku (mówiąc oczywiście o rzeźbie) Przez cały ten czas towrzyszyły nam zdziwione i rozbawione twarze. Każdy kto przechodził obok wyciągał aparat i szybko robił zdjęcia. Na szczęście nie spowodowaliśmy żadnego wypadku. W końcu dotarliśmy do Szybu Willsona i pomimo lekkich zachwiań Madzionga w kolanach, doszliśmy z nim w całości (o dziwo) ;)
Później wraz z Krzysiem zostaliśmy jeszcze troche na wystawie w Szybie Willsona i po obejrzeniu obrazów wróciliśmy na rynek gdzie reszta grupy pakowała już resztę rzeczy, dzięki czemu ominęło nas sprzątanie :D Oczywiście jeszcze pomogliśmy w kilku ostatnich rzeczach do spakowania. Tak więc gotowi do odjazdu, wyruszyliśmy w podróż do domu i wygodnych łóżek.
 


Pozdrawiam. 


wtorek, 13 lipca 2010

Witam

Witam na moim jakże artystycznym blogu ;)

Na początku może opowiem jeszcze troszkę o mnie. A więc (wiem, wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc", ale tym razem można przymknąć na to oko ze względu na brak innego pomysłu jakby zacząć te zdanie) Moja historia z malowaniem rozpoczęła się dość wcześnie, zaledwie od kiedy  potrafiłam utrzymać ołówek lub kredkę w ręce ;) Zawsze gdy gdzieś jeździliśmy  z rodzicami i siostrą, nie ruszałam się bez kartki i ołówka. Miałam mnóstwo innych zainteresowań począwszy od koni i  psów, przez chomiki, aktorstwo aż po malarstwo które zostało do dziś. Do teraz także interesuję się psami. Mówiąc już o takich podstawowych i może trochę nudnych rzeczach, mogę jeszcze powiedzieć, że tak jak nigdy nie lubiłam czytać książek (w związku z tym żadnej nie przeczytałam), to tak mnie ostatnio olśniło, że naprawdę zaczęłam to lubić. Zawdzięczam to mojemu koledze Dawidowi, który od kiedy tylko się poznaliśmy w klasie, siedział i cały czas coś czytał (nie jest oczywiście takim aniołkiem jakim może się wydawać). On polecił mi chyba pierwszą książkę, którą przeczytałam od początku do końca pt."Poczwarka". Dawid - Dziękuję ! Nareszcie patrzę na ksiązki jako coś przyjemnego a nie jako młodzieńczy koszmar ;)

Z roku na rok coraz bardziej zaczynałam się tak na poważnie interesować malarstwem. Początkowo uczyła mnie mama, że motylek nie może być większy od drzewka jak to zwykle malowałam. W późniejszym czasie rodzice zaczęli zamawiać mi książki o nauce rysowania. Przez dłuższy czas wzorowałam się na takich książkach. Pod koniec 6 klasy podstawówki, moja wychowawczyni Pani Aleksandra Kalmus, doradziła mi, abym spróbowała dostać się do szkoły plastycznej do Katowic. Umówiła mnie także na konsultacje z jej koleżanką pracującą w tej szkole, która powiedziała mi nad czym muszę jeszcze popracować i co powinnam poćwiczyć. Pani Kalmus była pierwszą osobą wskazującą mi drogę w kierunku malarstwa, i to jej zawdzięczam to, że teraz mogę tutaj siedzieć i o tym pisać (zaraz po moich rodzicach, którzy wspierali mnie od samego początku). Posłuchałam rady wychowawczyni i z przyjemnością wzięłam udział w egzaminach wstępnych do szkoły plastycznej. Niestety.. Nie udało się. Zabrakło mi 2 pkt. Nie poddałam się, zdecydowałam się walczyć i dążyć w życiu do tego co naprawdę kocham. Postanowiłam przystąpić do egzaminów za 3 lata do liceum. Cały ten czas poświęciłam na dalszym kształceniu się. Jednym z przełomów było zapisanie się na kółko plastyczne do Domu Kultury "Grota" w Lipinach, gdzie poznałam Panią Reginę Banik oraz jej męża Pana Piotrka. Im zawdzięczam dalsze sukcesy. Pozwolili mi się rozwinąć bardziej niż kiedykolwiek. Po krótkim czasie, kiedy zaczęli zabierać mnie na różnego rodzaju wystawy (co robimy do dzisiaj), znalazłam się wśród Grupy Artystów Nieprofesjonalnych "GAN-GROTA", gdzie poznałam wielu wspaniałych ludzi. Naszym największym osiągnięciem jest udział w Festiwalach Sztuki Naiwnej "Nikisz-For", w tym roku po raz trzeci.

W końcu nadszedł czas egzaminów. Pełen stres i napięcie. Pełna improwizacja na rozmowie o wybranym artyście lub wybranej dziedzinie sztuki, gdyż kompletnie zapomniałam co mam mówić ;) Ale poszło mi lepiej niż przypuszczałam ! Dostałam 6/6 pkt. Ogólnie to jestem zadowolona z wyników, bo poszło mi lepiej niż myślałam. A co najważniejsze DOSTAŁAM SIĘ do liceum plastycznego. Jestem przeszczęśliwa! Spełniło się moje marzenie. 


Na koniec chciałam podziękować kilku osobom, dzięki którym moje marzenie się spełniło i dzięki którym wiem, że nie jestem sama...

  • Dziękuję Państwu Reginie i Piotrkowi Banik - dzięki Wam wiem, że podążam w dobrym kierunku. Pokazaliście mi, co jest w życiu najważniejsze. 
  • Dziękuję Pani Aleksandrze Kalmus - dzięki której poważniej zaczęłam myśleć o tym co naprawdę chcę w życiu robić i która wskazała mi drogę ku temu.
  • Dziękuję Całej rodzinie Państwa Banik- Pani Reginie, Panu Piotrkowi oraz ich synom - Krzysiowi i Pawłowi - którzy zawsze mnie wspierają i są dla mnie jak druga rodzina.  Wiem, że zawsze mogę liczyć na waszą pomoc, tak jak wy na moją.
  • Bardzo dziękuję moim rodzicom, którzy umożliwili mi dalszy rozwój, którzy cały czas mnie wspierali i wspierać będą Dziękuję, że mogę na Was liczyć
  • Dziękuję mojej siostrze, z którą mimo że się kłócę jak każde rodzeństwo, wspiera mnie 
  • Dziękuję Dawidowi za olśnienie mnie i pokazanie, że książki nie gryzą, i mogą umilić czas
  • Dziękuję Mojej przyjaciółce Oli, która zawsze była ze mną i z którą zawsze mogę porozmawiać 

Bardzo wszystkim dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiliście :)

Gorąco pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zanudziłam nikogo. Jeśli tak to obiecuję, że to się więcej nie powtórzy (mam taką nadzieję).